Ostatnio w kinach pojawiła się nowa
bajka pt. „Czarownica” ("Maleficent") z Angeliną Jolie w roli głównej. Od
razu spodobał mi się mroczny plakat oraz obejrzany trailer dlatego
w zeszły piątek udałam się do kina. Nie dość, że podziwiam
Jolie za jej kunszt aktorski ( szczególnie za film "Przerwana lekcja muzyki") to sam pomysł na obraz wydał mi się interesujący. Jest to
bajka o śpiącej królewnie opowiadana z perspektywy złej wróżki
– Diaboliny (w tą rolę wcieliła się A.Jolie). Jest to zupełnie nowa forma przedstawienia tej baśni, zaintrygowało mnie to. Do tej pory nie wiedzieliśmy za dużo o życiu ikonicznej złej postaci z bajek Walta Disneya.
Tytułowa Czarownica była niegdyś
piękną i dobrą dziewczyną, jedyną rzeczą jaką różni się od
zwykłego człowieka było posiadanie skrzydeł i rogów. Pewnego
dnia poznaje chłopca z krainy ludzi, w którym zakochuje się ze
wzajemnością. Jest to zakazane, ponieważ istoty z magicznego
świata nie mogą nawiązywać relacji z ludźmi mieszkającymi w
drugiej krainie. Kontakt zostaje urwany, ponieważ chłopiec
przestaje już odwiedzać wróżkę. Po kilku latach rozłąki, gdy
oboje dorastają, znowu pojawia się na granicy krain by spotkać się
z dawną znajomą, nie jest to związane z tęsknotą lecz tylko i
wyłącznie żądzą objęcia władzy w królestwie. Wykazuje się
sprytem i kradnie Diabolinie skrzydła. Zdrada, której doświadcza
czarownica, zmieniła jej czyste serce w kamień. Żądna zemsty
rzuca klątwę na Aurorę – nowo narodzoną córkę następcy tronu
wrogiego królestwa. Mimo początkowej nienawiści do dziewczynki
Diabolina czuwa nad jej bezpieczeństwem i z czasem się z nią
zaprzyjaźnia.
Postać złej czarownicy ukazuje się nam zupełnie inaczej niż w bajce. Jest ciepła i wrażliwa, wiemy co skłoniło ją do rzucenia klątwy na Aurorę (Elle Fanning), a także widzimy jakie ma wyrzuty sumienia. Diabolina ukrywa się w lesie, bo została oszukana, to jej schronienie.
Rola Jolie jest przemyślna i wyważona, nie przerysowuje karykaturalnie swojej postaci, czuje się w niej swobodnie. Idealnie pasuje do charakteru Diaboliny. Potrafi pokazać jej dobre i złe strony, przykuwa uwagę widza, nie tylko swoją charakteryzacją ale i talentem.
Warto też wspomnieć o stronie wizualnej filmu. Obraz jest plastyczny, widać głębie, operator bawi się cieniem, wywołuje to lekką grozę i tajemniczość, które oddają cała historię. Efektów komputerowych jest bardzo dużo. Jest to baśń, więc nie przeszkadzają, są wręcz potrzebne.
Po obejrzeniu filmu, inaczej patrzę na złą wróżkę z bajek Disneya. O wiele bardziej podoba mi się jej postać zinterpretowana przez reżysera filmu Roberta Stromberga. Zachęcam wszystkich do udania się do kina, jest to zarówno dzieło dla małych jak i dla dużych dzieci.