6/15/2014

"Czas apokalipsy"


 Niedawno na lekcji języka polskiego miałam okazję obejrzeć "Czas apokalipsy". Przerabialiśmy akurat opowiadanie Josepha Conrada "Jądro ciemności", a film ten jest luź adaptacją książki.
Reżyser Francis Ford Coppola zmienia jednak rzeczywistość pokazaną w opowiadaniu. Teraz akcja toczy się podczas wojny wietnamskiej, a nie kolonizacji Afryki. Jednak okrucieństwo przedstawionych zdarzeń jest takie samo. Pewnie sama z własnej woli nie obejrzałabym filmu wojennego, ponieważ nie przepadam za taką tematyką. Ten film jednak mnie zaciekawił, bo zmusił do zastanowienia jak może zachować się człowiek nie mający nad sobą żadnej kontroli. Jakie szaleństwo może narodzić się w głowie gdy bierzemy udział w wojnie.



  Jak już pisałam akcja rozgrywa się w Wietnamie w latach sześćdziesiątych XX wieku. W głębi Kambodży pułkownik Kurtz (Marlon Brando) zakłada własną cywilizacje, której celem była całkowita zagłada świata. Jego barbarzyńska i niczym nie kontrolowana władza zmusiła, młodego żołnierza Willarda (Martin Sheen) do wypełnienia trudnej misji jaką było odnalezienie i pozbycie się członka armii amerykańskiej. 

Opowieść skupia się głównie na psychice człowieka wysłanego do buszu. Jest tylko jedna wielka scena zbrojna, gdy atakowana jest azjatycka wioska. Przez większość filmu, reżyser zwraca uwagę na to co się dzieje z Willardem. Mężczyzna wydaje się być obojętny na wszystko co go otacza. Może jest to próba odcięcia się od tego okrutnego świata. Poznajemy go gdy  w pokoju hotelowym, dąży do autodestrukcji. Jest zupełnie sam, wariuje ze swoimi myślami, w pewnym momencie zbija szkło w lustrze. Być może wcześniejsze wydarzenia wojenne, doprowadziły go do takiego stanu, może byłby zdolny popełnić samobójstwo.  Czeka tylko na rozkaz i w końcu go dostaje.

 W filmie charakterystyczną osoba jest podpułkownik William Killgore (Robert Duvall), jego rozkazy są nielogiczne, niepotrzebne. Po co każe zabijać niewinnych tubylców? Dlaczego chce serfować w samym środku działań zbrojnych? Jest to bezsensowne. Być może postać pułkownika ma uosabiać Amerykę podczas wojny z Wietnamem.

Willard im głębiej zapuszcza się w dżunglę, tym bardziej wydaje się ona nierealnym miejscem. Miejscem mrocznym, gdzie wszyscy postradali zmysły. Podobnie jak Kurtz, który im dalej docierał, tym bardziej tracił racjonalne myślenie. Gdy nie miał nad sobą żadnej kontroli, dopuszczał się okrutnych czynów. Musimy sobie zadać pytanie, jakbyśmy postąpili w takiej sytuacji? Wojna oznacza koniec, koniec życia, koniec dobrego postrzegania świata. Wojna to istne szaleństwo, apokalipsa. Nawet Willard, który wydawał się być obojętnym na wszystko, na końcu traci zmysły. Wykonuje rozkaz, ale nigdy nie będzie już taka samą osobą. Film kończy się piosenką zespołu The Doors "The End". Koniec.


                                                       
                                                   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz