6/15/2014

"Vincent"

Bardzo lubię twórczość Tima Burtona, jest ciekawa, oryginalna. Robi filmy i animacje, które są pełne przerysowanych, nienaturalnych postaci. Wszystko jest inne i to czyni je wyjątkowymi. Ostatnio natrafiłam na jego krótkometrażowy film z 1982, zrobiony w technice animacji poklatkowej.
Spodobał mi się, ponieważ nie jest to przesłodzona bajka dla dzieci, ale ciekawa animacja, w stylu Burtona.

Bohaterem jest Vincet Malloy, siedmioletni chłopiec. Od razu widzimy, że nie jest typowym dzieckiem. Burton przedstawił go jako wychudzonego, z wielką głową i podkrążonymi oczami. Lubi siedzieć w swoim ciemnym pokoju, nie interesują go zabawy z innymi dziećmi. Ciotka jest przedstawiona jako pulchna kobieta i jest celem eksperymentów Vincenta. Matka, jako jedyna przedstawiona jest bez udziwnień. Można pomyśleć, iż Burton chciał powiedzieć, że nawet w takim groteskowym i przekoloryzowanym świecie istnieją wartości, które należy uszanować. Ostatnim bohaterem jest pies – mimo, że również poddawany eksperymentom, to jednak pozostaje wiernym towarzyszem Vincenta – jako symbol przyjaciela na dobre i na złe.

Vincent chce być taki jak jego idol Vincent Price. Prawdziwy Vincent Price to aktor i idol Burtona. Reżyser tak podziwia aktora, że powierzył mu narracje tej animacji. Powracając do fabuły, widzimy dwa światy, rzeczywisty i wyimaginowany. W tym drugim Vincent odtwarza role ze swoich ulubionych filmów np: metody tortur, eksperymentowanie na psie.

Podoba mi się to że całość opowiedziana jest wierszem. Cytat z opowiadania Edgarda Allana Poego kończy utwór. Dlaczego akurat słowa tego poety? Role Vincenta Price'a opierały się właśnie na jego twórczości.

Można zauważyć, że Burton jest zafascynowany sferą ciemności, koszmarów, umie jednak wpleść w swoje dzieła elementy humorystyczne. Aby się przekonać musicie zobaczyć jego filmy, możecie zacząć od tej krótkiej animacji.  Tutaj jest link do filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=PgMx6eNuA98